Uff, nareszcie mogę usiąść i zacząć spisywać wrażenia z mojego samotnego wyjazdu. Minęło sporo czasu od ostatniego wpisu, wiem. Kiedy jednak jest dużo spraw na głowie i chce się być tak prawdziwie, prawdziwie offline to dobrze odpuścić. Czy u Was też już pada śnieg? Wczoraj, wracając z uczelni widziałam go po raz pierwszy. W świetle latarni wyglądał jak sypiący się z nieba brokat, cudo! Chociaż nie lubię zimna, zawsze cieszy mnie pierwszy śnieg. Mając 22 lata na karku, wciąż wyskakuję z łóżka jak oparzona, gdy widzę oszroniony dach. Dobrze jest mieć w sobie jeszcze trochę dziecka.
Dlaczego w ogóle Kraków? W odwiedziny, ale i spotkać się na żywo z dwiema osobami znanymi przeze mnie tylko przez ekran i wreszcie – żeby zobaczyć na żywo sporą część obiektów z listy do egzaminu z historii architektury powszechnej. Wymyśliłam sobie, że obejrzenie na żywo to najlepszy sposób, na zapamiętanie zakresu 🙂
Przygotowałam sobie mapę miasta i okolic, przebrnęłam przez kilka blogowych wpisów i przewodnik, który znalazłam w domu i ruszyłam w trasę. Szczególnie pomocne były: Przewodnik blogerów po ich miastach, cykl Małe podróże i wpis Dagmary. Dziękuję, dziewczyny!
Musicie wiedzieć, że jestem typem, który najbardziej komfortowo czuje się we własnych czterech kątach, dlatego mimo, że nie jechałam nigdzie daleko, to i tak było to dla mnie wyjście ze strefy komfortu. Każdy ma własne Mount Everesty, prawda?
Dzień 1
Na pierwszy ogień poszedł Wawel, na którym bardzo mi zależało i chciałam mieć pewność, że zdążę go zobaczyć. W listopadzie zwiedzanie jest bezpłatne, więc jeszcze się załapałam i mogłam zobaczyć wszystkie wystawy. Duże wrażenie zrobiły na mnie wykopaliska rotundy św. Feliksa i Adaukta z przełomu X i XI wieku, piękne modrzewiowe stropy w komnatach Królewskich, udało mi się też zobaczyć „Damę z łasiczką” na wystawie czasowej.
Katedra na Wawelu, zwiedzana po raz któryś z rzędu, się nie nudzi. Przepiękna Kaplica Zygmuntowska, „perła renesansu z tej strony Alp”, pierwsza renesansowa budowla w Polsce, zachwyca, podobnie jak Kaplica Wazów, dla kontrastu barokowa, czarna ze złotymi akcentami. Spacer po starym mieście był możliwością do obejrzenia wszystkich dzieł architektury. Wieczorem Klaudia (Haukotella) zabrała mnie w przemiłe miejsce – kawiarnię Camelot na ulicy Św. Tomasza. Gruszkowa tarta była przepyszna!
Dzień 2
Wybrałam się na Kazimierz, podziwiać zabytki, nie ukrywam, że miałam też wielką chęć na kultowe zapiekanki „U Endziora” na Placu Nowym. Tę zapiekankę zapamiętam na długo, była naprawdę najlepszą, jaką jadłam w całym moim życiu. Niesamowity wydał mi się kościół Paulinów Na Skałce, majestatyczny, jasny, barokowy.
Po południu odwiedziłam Kopiec Krakusa, z którego roztaczał się niesamowity widok na panoramę miasta. Mogłam też podejrzeć z góry Kamieniołom Liban, karny obóz pracy z lat 1942-1944. Razem z Natalią (Dziewczyna z jednym okiem) wybrałyśmy się zalew w Zakrzówku. Widoki były nieziemskie! Odwiedziłyśmy wegetariańskiego „Glonojada” – mogę z czystym sercem polecić falafela i zieloną herbatę.
Dzień 3
Odwiedziłam Muzeum Narodowe i MOCAK. Pierwsze zrobiło na mnie wielkie wrażenie, zobaczenie na żywo prac Jacka Malczewskiego, Stanisława Wyspiańskiego i Witkacego zapamiętam na długo. Bardzo podobała mi się także galeria rzemiosła artystycznego, pokazująca całe zaaranżowane wnętrza od czasów średniowiecza do secesji. To coś, co koniecznie trzeba zobaczyć! Muszę też polecić bar sałatkowy Chimera, tuż obok Uniwersytetu Jagiellońskiego – dużo zdrowia na talerzu i przeciekawe wnętrze, pełne roślin.



Muzeum sztuki nowoczesnej chciałam zobaczyć szczególnie ze względu na bryłę. Muszę przyznać, że dość dobrze nawiązuje do otoczenia. Same wystawy wzbudzały we mnie mieszane uczucia, nie jestem wielką miłośniczką sztuki nowoczesnej, chociaż muszę przyznać, że niektóre prace były ciekawe.
Nie mogłam uwierzyć, że w Krakowie o wychodzeniu za zewnątrz mówi się „na pole”… Myślałam, że to żart, bo u mnie wychodzi się „na dwór”. Dodatkowo, nie mogłam się nadziwić nad tym, jakie są tam długie tramwaje! Trochę obawiałam się smogu, ale akurat, gdy przyjechałam, to pierwszy raz od kilku miesięcy wiał potężny wiatr. W sumie w całym życiu to była chyba 3, może 4 wizyta w Krakowie, ale pierwsza świadoma, mogłam dużo zobaczyć i poczuć się jak na wakacjach.
Muszę przyznać, że bardzo dziwi mnie, jak zwiedzamy. Chodzimy, robimy zdjęcia, tak naprawdę nawet nie patrząc. Cieszyłam się, że w niektórych miejscach jest zakaz fotografowania. Powiem Wam szczerze, że nawet w niektórych miejscach nie miałam ochoty robić zdjęć, tylko po prostu podziwiać. Nie rozumiem robienia zdjęć w muzeum obrazom, jeszcze telefonem. Nie oszukujmy się, nie będziemy podziwiać sztuki przez ekran, na zdjęciu miernej jakości.
Na Wawelu było mnóstwo obcokrajowców z telefonami, którzy nudzili się słuchając przewodnika i zerkali w telefony. Chwilę później widziałam grupki polskich wycieczek, z taką samą znudzoną młodzieżą. Pamiętam takie wycieczki, do zwiedzania chyba też trzeba dorosnąć.
Urzekł mnie Kraków, chociaż jest takim typowo turystycznym miastem. Nie potrafię pojąć jak w Sukiennicach można sprzedawać chińskie gadżety i plastikowe pamiątki. Na pewno jeszcze wrócę, ale nie na turystyczne szlaki, ale zagubić się w uliczkach, na co tym razem nie było zbyt wiele czasu. Chciałabym zobaczyć też Rydlówkę (pamiętacie „Wesele”?) i Fabrykę Schindlera. A Wy, co lubicie w Krakowie? 🙂
Hania
Śliczne zdjęcia, piękne kolory pomimo listopada. Kraków zawsze dla mnie będzie miał w sobie to „coś”. Zawsze sobie powtarzam słowa Grechuty i Myslovitz „Kraków jeszcze nigdy tak jak dziś, nie miał w sobie takiej siły…” 🙂
PolubieniePolubienie
Dziękuję Marysiu, niezmiernie mi miło! Ja nie mogłam wyłączyć w mojej głowie „a w Krakowie, na Brackiej pada deszcz…”, chociaż padał wszędzie, nie tylko tam 🙂
PolubieniePolubienie
To ja dziękuję! 🙂 Przedstawiłaś wiele miejsc, których nie miałam okazji zobaczyć. Koniecznie to nadrobię podczas kolejnej wizyty w Krakowie! 🙂
PolubieniePolubienie
Ooo, super, że tak myślisz! Jestem pewna, że wrócisz tam niebawem, jako wiecznie spragniona odkrywania dziewczyna – a taką sobie Ciebie wyobrażam 🙂
PolubieniePolubienie
Wszystko lubimy, bo to moje miasto 😊 ładnie je opisałaś. Ja bym zachęcał do zwiedzenia muzeum pod rynkiem np to jeszcze bardziej buduje atmosferę miasta ☺
PolubieniePolubienie
Słuszna uwaga, odwiedziłam je parę lat temu, więc tym razem się tam nie wybrałam, ale potwierdzam – warto! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Piękne fotki, czułym okiem patrzyłaś na mój ukochany Kraków 🙂
Z miejsc do odwiedzenia polecam jeszcze muzeum w Collegium Maius (pewnie o ten budynek chodziło, kiedy pisałaś, że Chimera obok UJ – budynki uniwersyteckie są rozsiane po całym mieście i właściwie wszystko jest „obok UJ” :-D) i Ogród Doświadczeń Lema oraz zoo (ale to w lecie najlepiej). Architektonicznie ciekawe jest też Muzeum Lotnictwa i Nowa Huta.
Rydlówkę zdecydowanie warto odwiedzić! I jeszcze Park Decjusza i kopce 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najpiękniejszy komentarz o czułości ❤
Coś w tym jest, mnóstwo jest tych wydziałów. Dziękuję za rekomendacje na następny raz, tutaj niestety plan był mocno napięty! 🙂
PolubieniePolubienie
Ale pięknie pokazałaś Kraków!
Cieszę się, że znalazłaś dla mnie czas podczas tej wycieczki i mogłyśmy się spotkać ❤
PolubieniePolubienie
Dziękuję, bardzo się cieszę, że tak myślisz!
To była sama przyjemność, mam nadzieję, że nie jednorazowa! 🙂
PolubieniePolubienie
Znane mi i lubiane miejsca. Zdjęcia klasa!
PolubieniePolubienie
Miło mi! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
[…] wyjazd do Krakowa, z którego starałam się zrobić takie zdjęcia, żeby nie wyglądały jak typowo turystyczne. […]
PolubieniePolubienie
[…] odrestaurowany obiekt, ale ciekawie popatrzeć na jakiś inny krajobraz niż ten nadmorski. Podczas poprzedniego pobytu w Krakowie nie udało mi się wejść do pięknego, barokowego kościoła świętych Piotra i Pawła (remont), […]
PolubieniePolubienie